Miłość w szklanych ścianach, część 12
Miłość w szklanych ścianach Rozdział 12 Krucha jak szkło Lena wzięła głęboki oddech, czując, jak napięcie w jej ciele pulsuje w rytmie własnego serca. Siedzieli naprzeciw siebie w kawiarni, stolik dzieliła od nich tylko porcelanowa filiżanka z espresso, a mimo to między nimi unosiła się niewidzialna bariera krucha, jak szkło. Szkło, przez które można było patrzeć, ale niekoniecznie dotykać. Szkło, które chroniło i jednocześnie więziło. — Więc… jakie jest twoje pytanie? — mężczyzna odezwał się w końcu niskim, spokojnym głosem, a jego oczy zdawały się przeszywać ją na wylot. Lena poczuła się przyparta do muru. Wszystko w niej krzyczało, żeby uciec, żeby odwrócić wzrok, ale wiedziała, że ten moment, by poznać prawdę może się już nie powtórzyć. — Chcę wiedzieć… — zaczęła, a w jej głosie drżała delikatna nuta wątpliwości. — …czy jesteś w stanie powiedzieć mi całą prawdę? Mężczyzna uśmiechnął się półuśmiechem, tajemniczo, niemal figlarnie, ale w tym uśmiechu nie było fałszu. — Całą prawdę? —...